Akcja „Uważni w sieci” to pierwsza kampania społeczna mBanku. Oferuje nam m.in. kilka spotów wskazujących, że warto uważać na swoje dane w siecie tak samo, jak w codziennym życiu w świecie materialnym. I to popieram.
Jest jednak element zachowania samego banku, powodujący pewien zgrzyt wizerunkowy. Zauważyłem go całkiem niedawno, mimo że w życiu klientów (nie tylko mBanku) jest on obecny od dłuższego czasu.
I niestety mBank nie zwraca uwagi, że polecając, abyśmy byli uważni w sieci – zapomina o tym, jak wymaga od nas czegoś przeciwnego w rozmowie przez telefon.
Ja zwróciłem na to uwagę…
Uważni w sieci, czyli edukacja klienta
16 grudnia 2015 mBank rozpoczął swoją pierwszą kampanię społeczną, która ma zwrócić uwagę klientów na bezpieczeństwo danych osobowych w sieci. Cel jest bardzo szczytny i takie akcje edukacyjne popieram.
Akcja zwraca naszą uwagę przede wszystkim na to, że na co dzień, „na ulicy” nie dzielimy się z ludźmi wrażliwymi informacjami o sobie. To odniesienie pokazuje, że w sieci również nie powinniśmy zachowywać się tak pochopnie w stosunku do udostępniania naszych danych osobowych.
Poza tym część spotów ostrzega nas przed nieostrożnym pozostawianiem naszych urządzeń elektronicznych (telefon, tablet).
Jeżeli jeszcze nie widziałeś żadnego spotu, czy plakatu związanego z tą kampanią, to możesz się z nimi zapoznać na stronie banku.
Nie robisz tego w realu? Ale dla nas byś mógł…
Akcja mi się podoba.
Dzisiaj jednak dotarł do mnie pewien zgrzyt.
Przypomniała mi się prosta sprawa, na którą narzeka bardzo, bardzo wielu klientów mBanku. I nie tylko tego banku, ponieważ klienci innych instytucji również sygnalizują ten problem.
Jednak mBank jest teraz ambasadorem haseł, które głosi w swojej kampanii. Mimo tego, że dotyczy ona konkretnie zachowań w internecie, to jednak ten zgrzyt bardzo mnie trafił.
Otóż sprawa jest prosta:
O co proszą konsultanci działu sprzedaży mBanku, dzwoniąc do klientów?
Pewnie znasz odpowiedź, bo duża część klientów dostaje białej gorączki w tym temacie. Jeśli jednak jakimś cudem nie wiesz, to śpieszę z pomocą i wyjaśniam.
Wyobraź sobie:
Jesteś klientem mBanku. Dzwoni do Ciebie nieznany Ci numer telefonu. Odbierasz i wita się z Tobą człowiek X, tytułujący się jako przedstawiciel mBanku.
Potwierdź tożsamość nie mając pojęcia kim jest rozmówca
Człowiek banku radośnie stwierdza, że aby potwierdzić Twoją tożsamość, musi zadać Ci kilka pytań o:
- Numer PESEL
- Numer dowodu osobistego
- Nazwisko panieńskie matki
I jeszcze kilka podobnych.
To standardowe pytania weryfikacyjne w mBanku.
I o ile są one zrozumiałe, gdy to Ty dzwonisz na infolinię (bo nie wiadomo kim jesteś), o tyle obcy człowiek wypytujący o Twoje dane może być dla Ciebie mocno podejrzany.
Bądźcie uważni w sieci, ale przez telefon niekoniecznie
Szczególnie denerwuje to, że konsultant pyta o podanie tych danych. Nie podaje je ze swojej strony prosząc o potwierdzenie.
Nie stwierdza. Po prostu pyta.
Równie dobrze mógłby to być każdy.
Oczywiście, możesz odmówić podania tych informacji i kontynuowania rozmowy, bo nie chcesz wciskania kolejnego kredytu. Jednak czasem bank dzwoni z ważną informacją. A wówczas to samo.
Wygoda klienta powinna być równie ważna
Oczywiście, możesz oddzwonić na infolinię i poprosić o weryfikację tożsamości pracownika banku. W mBanku była kiedyś taka możliwość.
Czy nadal jest? Nie sprawdzałem.
Jednak nie jest to raczej wygodne dla klienta, prawda?
To już o jeden krok za daleko – wymagać od klienta telefonu do banku, żeby bank mógł ponownie oddzwonić. Kuriozalnie.
Ambasador dbania o bezpieczeństwo danych osobowych słabo się spisuje
Akcja „Uważni w sieci” kreuje mBank na ambasadora nauczania klientów w zakresie bezpieczeństwa danych osobowych. Jednak koncentruje się na sieci internetowej i urządzeniach elektronicznych.
Sam bank, swoją procedurą weryfikacji tożsamości klientów do których dzwoni, rujnuje całą tą akcję.
Na co budowanie świadomości fajną reklamą, jeśli po jej obejrzeniu w TV klient dostanie telefon od nieznajomego, wypytującego o szereg prywatnych informacji?
Zmiana procedury byłaby dobry przykładem
Czy nie lepiej byłoby iść za ciosem i pokazać dobry przykład, zmieniając tę procedurę?
Pomyśl:
Jak bardzo taki krok wykreowałby mBank na instytucję wychodzącą naprzeciw potrzebom klienta?
Szczególnie, że nie byłoby to trudne. Takie rozwiązania są w zasięgu ręki.
Hasło, które mogłoby identyfikować rozmówcę jako konsultanta banku
Pamiętam, że kiedyś istniało takie rozwiązanie w mBanku.
Oficjalnie było jednak znane tylko klientom, którzy mieli prywatnych opiekunów. Aby mieć pewność co do tożsamości opiekuna, klient mógł poprosić, aby podać mu słowo – klucz.
Klient najpierw sam ustalał takie hasło, a kiedy dzwonił do niego pracownik banku, mówił: Proszę podać słowo klucz.
Pracownik banku wiedział, gdzie je znaleźć, odczytywał je i z głowy.
Czemu nie wykorzystano tego, jak o ogólnodostępnej formy identyfikacji klienta?
Tego nie wiem. Szkoda zmarnowanej szansy.
Wystarczy pomyśleć o ile mniej byłoby skarżących się klientów.
I jak dobrze wypadłby wówczas mBank w stosunku do innych banków – również krytykowanych za niebezpieczną dla klienta procedurę weryfikacji.
Jestem za…
Akcja „Uważni w sieci” spodobała mi się. Chwytliwe spoty dobrze porównują to, czego nie robimy przecież w realu (czyli w rzeczywistości) do tego co zdarza nam się robić w internecie.
Jeśli więc jesteśmy uważni w sieci, to całkiem nieźle zabezpieczamy się przed kradzieżą tożsamości, czy pieniędzy. A o tym bardzo łatwo zapomnieć, kojarząc kradzież tylko i wyłącznie ze smutnym panem w kominiarce.
Ale z jednym się nie zgadzam
mBank nie powinien stosowaś nadal procedur, wymuszających na klientach dzielenie się swoimi danymi osobowymi przez telefon.
Szczególnie, kiedy kreuje się na ambasadora budującego świadome dzielenie się informacjami o sobie.
To moim zdaniem bardzo osłabia wizerunek banku.
A co Ty myślisz o samej akcji i rozdźwięku między przekazem, a działaniami banku?
Daj znać w komentarzu.
Moim zdaniem to jest kampania wizerunkowa a nie bezpieczeństwa.
Z jednej strony ostrzegają a z drugiej strony oferują niebezpieczne rozwiązania jak np. aplikacja mobilna na smartfony.
Naprawdę bezpieczne rozwiązania – proste papierow kody jednorazowe – nie są promowane w mbanku
– cena za 1 karteczkę 50 kodów to 19 zł. Wysyłana jest 1 lista, nie można zamówić np. 3 list kodów.
Ale co się dziwić, bank niemiecki to i cena niemiecka – niecałe 5 „ojro”.
Pozostają nam bezpłatne potwierdzenia sms które nie są tak bezpieczne jak kody.
Idea tej kampanii społecznej jest słuszna, popieram. Co do sposobu weryfikacji stosowanego przez mBank w trakcie rozmowy telefonicznej – nie są jedyni. Z taką praktyką spotkałem się również w Idea Banku. Schemat podobny – „dzień dobry, Jan Kowalski z Idea Banku, mam do zaoferowania świetne oprocentowanie na lokacie, bardzo proszę o podanie nazwiska panieńskiego matki”…
Bardzo wiele banków stosuje takie praktyki. Niestety klienci mocno się tym denerwują – co nie dziwi. Szczególnie, że naprawdę można wprowadzić trochę lepsze sposoby na weryfikację konsultanta.
Pozdrawiam 😉
Każdą taką akcje popieram bo rzeczywiście jest to duży problem.
Mam konto w mBanku od bardzo wielu lat i niejednokrotnie konsultanci dzwonili do mnie z różnymi propozycjami ale nigdy nie miałam sytuacji, że musiałabym podać swoje dane. Czy może podawanie danych dotyczy konkretnych typów spraw?
Cześć Alicja,
Hmm ciężko powiedzieć. Albo faktycznie zależy od sprawy, albo tak Ci się „trafiło”. Powiedzmy sobie szczerze, że na linii jest wielu konsultantów, którzy naginają procedury, żeby porpawić sprzedaż. A jak wyniki sa dobre, to o jakośjuż nikt nie pyta 😉
Ja sam miałem takie sytuacje, znam to również od kilku bliskich osób, a temat przewija się także na forach. Klienci często się na to skarżą.
Zresztą – jak już wspomniałem we wpisie – jest to praktyka wielu banków niestety.
Ostatnio popularne stało się okradanie kont im więcej się o tym mówi tym więcej jest chętnych do okradania. Głównie osoby starsze dają się nabrać i tracą oszczędności swojego życia.
Masz rację romper!
Niestety, nie jest trudno znaleźć ofiary. Warto przestrzegać swoich bliskich. Dlatego akcje takie, jak „Uważni w siecie” i im podobne są potrzebne. Jednocześnie banki powinny tworzyć procedury bezpieczne, ale i przyjazne klientom.
Pozdrawiam i dzięki za wizytę!