Dzisiejszy temat był już przeze mnie poruszony przy okazji artykułu o ofertach kredytowych.
Wówczas jednak podszedłem do kwestii samej treści rozmowy telefonicznej, czyli jak odnieść się do przedmiotu oferty banku.
Nie zawsze jednak klient banku jest zainteresowany tym, co jest mu oferowane. Szczególnie, konsultanci dzwonią z banku już 5 raz, co staje się uciążliwe w życiu codziennym.
Wówczas strategia marketingowa banku polegająca na zasypaniu nas ofertami do momentu, w którym dla spokoju się zgodzimy, przestaje już działać.
Każdy chciałby od czasu do czasu odpocząć, zaoszczędzić czas i nerwy związanych z ciągłym odmawianiem obcym nam ludziom. Zwłaszcza, że techniki sprzedaży sprawiają, że czujemy się źle odmawiając.
Co możesz zrobić, aby pozbyć się telefonów raz na zawsze?
Dziejszym wpisem zamierzam Ci w tym pomóc:
Dlaczego ciągle do mnie dzwonią z banku?
Praktycznie każdy, kto posiada rachunek w banku, otrzymuje co jakiś czas telefon z ofertą kredytu, ubezpieczenia bądź innej usługi. Pomijam tutaj tematykę telefonów z ofertami od obcych nam podmiotów gospodarczych, z którymi nie mamy związku, a które zdobyły w jakiś sposób nasze dane.
Chciałbym się skupić na tym, że konsultanci banku w którym masz konto dzwonią do Ciebie o prawie każdej porze dnia.
Możesz sobie zadać pytanie, dlaczego tak się dzieje. Przecież sobie tego nie życzysz. Jesteś wręcz przekonany, że nie wyrażałeś takiej chęci podpisując umowę o prowadzenie rachunku.
Czytanie podpisywanej umowy eliminuje niechciane zgody już pierwszego dnia kontaktu z bankiem
Niestety, przy podpisywaniu umowy mało kto zwraca uwagę na to, że w jej treści zawarte są tzw. zgody formalne.
Część z nich jest oczywiście obligatoryjna i brak ich akceptacji po prostu nie pozwala na otwarcie rachunku. Są to jednak zgody na przetwarzanie Twoich danych celem świadczenia konkretnych usług.
Jednak zazwyczaj razem z tymi, co do których nie mamy wyboru, umieszcza się zapisy, co do których mamy wolną wolę. Trochę dla zmyłki. Zaznaczasz wymaganą zgodę to zaznaczysz też tę dodatkową.
Najczęściej jest to w skrócie „zgoda na przetwarzanie danych w celach marketingowych”. Zwracaj proszę uwagę przy podpisywaniu umowy, czy nie wyrażasz takiej zgody.
Szczególnie jeśli nie chcesz potem otrzymać „atrakcyjnej” oferty banku.
Zapewniasz sobie spokój, czytając każdy kolejny wniosek
Teraz niespodzianka:
Takie zgody występują przy praktycznie każdej umowie dodatkowej, jaką podpiszesz w toku współpracy z bankiem. Czyli każdej umowie o kredyt, o kartę kredytową, etc.
To znaczy, że nawet, jeżeli początkowo nie wyraziłeś takiej zgody, nadal masz „szansę” to zrobić!
W każdej chwili…
Wnioskując o kolejny produkt do posiadanego już rachunku, możesz nieopatrznie złożyć swój podpis w kilku miejscach za dużo. I zgoda jest gotowa.
W związku z tym, warto zwracać uwagę na treść wyrażanych zgód w każdym wniosku, jaki składasz w banku.
Odwołanie zgody zgody marketingowej, czyli zapewnij sobie spokój po fakcie
Na szczęście, sytuacja w której zgoda została już wyrażona, nie jest bez wyjścia. Zawsze możesz ją odwołać. Masz do tego prawo.
Zazwyczaj wystarczy do tego telefon na infolinię banku. Ewentualnie wizyta w placówce. Informujesz pracownika, że chcesz odwołać zgody formalne (lub zgody marketingowe). Nie powinno to stanowić żadnego problemu.
Niektóre banki, np. mBank, dają nam możliwość wprowadzenia takiej zmiany samodzielnie poprzez internetowy serwis transakcyjny.
Nikt nie twierdzi, że będzie łatwo
Uczulam na jedno – często zdarza się, że kiedy dzwoni konsultant z linii sprzedażowej, wówczas zdenerwowany klient próbuje go przekonać, żeby „zaznaczył sobie, żeby do niego nie dzwonić”.
Niestety, nie na każdej linii wychodzącej telemarketerzy mają taką możliwość. W końcu byłby zbyt łatwo stracić klienta. Bank stawia na to, że jak utrudni Ci wycofanie zgód, to sobie darujesz taki krok.
Powiedzmy sobie szczerze, bank nie ma z tego pożytku. Więc i telemarketer go nie ma. Bo przecież, jeśli nie „odhaczy” Twojego braku zgody, to system będzie ich do Ciebie dalej kierował.
A dla telemarketera Ty równasz się prowizja.
A ponadto zazwyczaj nie zajmują się przyjmowaniem tego rodzaju dyspozycji. W zwiazku z tym niekoniecznie są z nich rozliczani.
Dlatego w tej sytuacji, trzeba zadać sobie nieco trudu, zadzwonić samemu i złożyć taką dyspozycję. Masz wobec tego wybór. Albo odbierasz telefony, albo poświęcasz kilka lub kilkanaście minut i załatwiasz tę sprawę.
Nie pozwól grać na Twoich emocjach, a nauczysz się odmawiać
W sytuacji gdy nie masz ochoty odwoływać zgód formalnych i decydujesz się odbierać telefony od banku, pamiętaj, że możesz po prostu odmówić. Nie zawsze jest to proste, ale też wcale nie jest arcy-trudne.
Techniki sprzedażowe to nic innego jak próby delikatnej manipulacji. Uderzają w Twoje emocje i pragnienia. Mają wywołać w Tobie poczucie winy z powodu odmowy.
Powinieneś jednak wiedzieć, że pod żadnym pozorem nie wolno Ci okazać wahania albo nawet oznak zainteresowania. Jeśli czegoś nie chcesz lub nie potrzebujesz – po prostu to powiedz.
Konsultant stwierdzi zapewne, że jeszcze tego nie masz i to świetna okazja, aby to zdobyć. Nie i koniec. Jeśli musisz to skłam mówiąc, że posiadasz taki czy inny produkt w innym banku i drugi nie jest Ci do niczego potrzebny.
To naprawdę działa.
Nie dyskutuj, tylko dawaj jasne sygnały
Najlepiej nie wchodzić w dłuższą dyskusję, ponieważ większość Twoich reakcji jest przewidziana w skrypcie sprzedażowym telemarketera. Polecam odmawiać krótko i stanowczo.
Najlepiej stosuj technikę zdartej płyty.
Zasada jest taka, że konsultant odpuści po trzykrotnej zdecydowanej odmowie. Wtedy pozwalają mu na to procedury – chyba, że się uprze dla własnej korzyści.
Najprostszy sposób, aby zakończyć rozmowę sprzedażową z bankiem to…
Na koniec wspomnę jeden prosty trick o którym wszyscy zawsze zapominają:
Jeżeli nie udało się przekonać naszego rozmówcy, że czegoś nie potrzebujesz, po prostu rozłącz rozmowę. Sprzedawca nie może tego zrobić, ponieważ byłby z tego rozliczony.
Będzie więc ciągnął temat do oporu. Ty natomiast masz pełną swobodę i możesz po prostu nacisnąć przycisk z czerwoną słuchawką.
Ja, gdy dzwonią do mnie z banku, szkoły językowej lub czegoś podobnego, a nie mam czasu lub nie jestem zainteresowany – odkładam słuchawkę. Koniec rozmowy w niecałą sekundę. Bez tłumaczenia się.
Gorąco polecam ten prosty, szybki i sprawdzony sposób na pozbycie się niechcianego telemarketera. Jedynym minusem tego rozwiazania jest to, że może dzwonić raz jeszcze.
Najprostsze rozwiązania są najskuteczniejsze
Prawda jest taka, że proste rozwiązania są na wyciągnięcie ręki, tylko nie zawsze chcemy z nich skorzystać.
Przecież tak niewiele Twojego czasu będzie Cię kosztowało przeczytanie dokładnie kilku linijek umowy. Wyrazisz wówczas takie zgody, o których sam zdecydujesz. Podobnie ma sie sprawa z czytaniem warunków otwarcia nowych usług w dotychczasowym banku. Możesz uniknąć pojawiających się prób podsunięcia Ci zgody na marketing, zapoznając się ze wszystkim, co podpisujesz.
Zawsze masz prawo do wycofania raz wyrażonej zgody. W każdy mmomencie. Opór pracownika banku nie ma znaczenia. Musisz być po prostu stanowczy.
Naucz się odmawiać i nie bój się tego. Mimo, że telemarketerzy są przeszkoleni w wywieraniu wpływu na Twoje emocje, Ty mając tego świadomość możesz się bronić. Nie miej wyrzutów sumienia, bo komuś odmówiłeś. A tym bardziej nie krępuj się odkładać słuchawki.
Na dzisiaj to tyle!
Napisz w komentarzu:
Czy miałeś kiedyś „ciekawe” przejścia z telefonami z infolinii banku?
Podziel się nimi z nami wszystkimi. Ja jestem ciekawe jaką historię możesz nam opowiedzieć 🙂
A przede wszystkim, udostępnij swoim znajomym powyższe informacje o tym, w jaki sposób mogą poradzić sobie z uciążliwymi telefonami od banku! Będą Ci za to wdzięczni!
Nie zapomnij, że w każdej chwili możesz zapisać się na mój bezpłatny biuletyn informacyjny. To nic trudnego i wymaga od Ciebie dwóch prostych kroków.
Najpierw:
[FM_form id=”1″]
A następnie tylko potwierdź swój zapis w wiadomości, któą otrzymasz na Twoją skrzynkę e-mail.
Zapisując się, dajesz sobie dostęp do aktualności z tego, co dzieje się na blogu. Bez żadnego SPAMu.Dzięki z góry!
Pozdrawiam, Bartek
Proszę Was o radę. Od kilku miesiecy raz a czasem kilka razy dziennie dzwoni do mnie osoba z banku pytając czy rozmawiają z zupełnie inna osobą niz ja. Prawdopodobnie ta osoba u nich zalega ze spłatą kredytu i specjalnie podała moj numer kontaktowy. Prosiłam setki razy, tłumaczyłam że nie jestem tą osobą i jej nie znam, a problem ciągle sie nasila. Prośby nie działają, groźby zgłoszenia na policje.tez nie… szczerze nie chce.mi sie bawic z zabawe z prawnikami a chciałabym mieć w końcu święty spokój. Dzwonią za każdym razem z innego numeru, także blokada nie pomaga. Co mogę zrobić?
Myślę, że na początek najlepiej byłoby udać się do oddziału tego banku wyjaśnić sprawę. W banku w którym kiedyś pracowałem można było wyszukać klienta po numerze telefonu. Może na tej podstawie, po rozmowie na miejscu pracownik banku będzie mógł złożyć taką dyspozycję, żeby pani numer usunąć z danych innego klienta. Dosyć specyficzna, indywidualna sprawa, którą najlepiej byłoby rozwiązać na miejscu.
jak się pytają czy ja to ja? mówię że jestem Jan Kowalski i już kończą im się pomysły …pozdrawiam
Ja sobie poradziłam, dodałam kontakt do czarnej listy. I po kłopocie.
Warto jeszcze wspomnieć o jednej metodzie. Telemarketerzy informują nas, że rozmowa jest nagrywana. Jeśli nie wyrazimy zgody na nagrywanie, muszą się rozłączyć
Jak najbardziej to doskonały przykład – dzieki temu rozmowę można zakończyń, zanim na dobre się zacznie i mam z głowy słuchanie oferty!
Dzięki za przypomnienie o tym ważnym punkcie 🙂 Pozdrawiam, Bartek 🙂
Ja miałam spory problem z telefonami ze szkoły językowej, która dzwoniła do mnie cyklicznie przez 5 lat oferując kursy języka angielskiego podczas gdy wyraźnie mówiłam za każdym razem, że jestem anglistką i nie mam potrzeby zapisywania się na kurs, no chyba, że przełączy mnie do działu rekrutacji lektorów. Niestety nikt na tyle rozumny tam nie pracował, żeby zwyczajnie usunąć mnie z bazy, tylko dzwonili co pół roku i kurs próbowali wcisnąć. Pech chciał, że raz wymsknęło mi się podczas takiej rozmowy, że interesuje mnie kurs rosyjskiego i to wywołało lawinę… Telefony kilka razy dziennie, zapraszanie na rozmowy z metodykiem („Czy może być pani u nas w szkole za pół godziny?”), ostatecznie dla świętego spokoju zgodziłam się na spotkanie informacyjne z czystej ciekawości jakie oferują metody nauczania (a przy okazji zostawić tam swoje CV) ale w ostatniej chwili tego dnia coś mi wypadło i nie pojechałam. Dostałam wtedy telefon z najzwyczajniejszym w świecie ochrzanem, że co ja sobie wyobrażam, że mam obowiązek przyjechać do szkoły na tę rozmowę itd. W tym momencie skończyła się moja cierpliwość i równie agresywnie kazałam konsultantce wyrzucić mnie z bazy, w przeciwnym razie zgłaszam sprawę o uporczywe nękanie na policję. Wydarła się, że „jak sobie życzę” i rzuciła słuchawką 🙂 Co z tego, że grzecznie o to prosiłam od 5 lat, ale jakoś „nie mieli takiej możliwości”.